„Zaduszki” Rutu Modan, to misternie skonstruowana historia rodzinna, w której przeplatają się teraźniejszość z przeszłością – pisze School Library Journal.

Zgadzam się z opinią o książce. Po raz kolejny, izraelska pisarka zainteresowała mnie treścią i formą swojego dzieła. Proste schematyczne linie opowiadają o sprawach ważnych. Ta  historia dzięki trafnym i mądrym spostrzeżeniom, daje obraz sytuacji w jakiej znajduje się nasz świat – ten, który każdy z nas nosi w sobie i ten, który jest poza nami.
Na nieco ponad 200 stronach komiksu autorka opowiada poruszającą historię miłosną, analizuje trudne relacje polsko-żydowskie, a jednocześnie kreśli dowcipną opowieść o walce o spadek, pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie obędzie się bez legendarnych opowieści, na temat zamożności i potęgi żydowskiej rodziny.
 
Po śmierci syna, Regina Segal postanawia zabrać wnuczkę Mikę do Warszawy, by odzyskać nieruchomość, którą jej rodzina utraciła podczas II wojny światowej. Jednak po ich przylocie do Warszawy, starsza pani zaczyna się dziwnie zachowywać. Unika mówienia o majątku, nie chce spotkania z prawnikiem i ciągle gdzieś znika. Wnuczka jest zdziwiona takim obrotem sprawy. Dziewczyna, odkrywając współczesną Warszawę, odkrywa też wielki rodzinny sekret. Pomaga jej w tym przypadkowo poznany chłopak – Tomasz, przewodnik i artysta.
Oboje stwierdzają, że babci wcale na majątku nie zależy. Dla niej najważniejsze są wspomnienia z lat młodości, niezrealizowane marzenia i piękna miłość, a wszystko to zostawiła w Warszawie przed wojną. W jednej ze scen Regina stwierdza:
 
„To ciągle boli tak samo. Ale teraz pomieszało się jeszcze z innymi rzeczami”.
 
Bohaterowie Modan są o tyle wyjątkowi, że ważniejszym majątkiem staje się dla nich przeszłość. Ważne są nie tylko wspomnienia Reginy, ale też wnuczki. Mika jest symbolem młodych, otwierania się na kraj przodków i patrzenia na Polskę nie tylko z perspektywy Holokaustu, ale przede wszystkim nowych przyjaźni.
 
Rozczarują się ci którzy od „Zaduszek” oczekują wnikliwego studium historii, zabrania głosu w sprawie odzyskiwania majątków, oceny w międzynarodowych sporach historycznych lub cytowania dat i wydarzeń. To relacja rodziny wciągniętej w meandry wojny i wir wydarzeń, które nastąpiły w jej konsekwencji.
 
Autorka mówiła o swoim zrealizowanym już projekcie:
 
„Getto, pomniki, miejsca pamięci…od początku wiedziałam, że nie to chcę zobaczyć. O Holokauście napisano wystarczająco dużo książek. W tym jeden z najwspanialszych komiksów „Maus” Arta Spiegelmana. Poza tym nie chciałam z babci, z mojej opowieści robić ofiary, bo to tani chwyt na stworzenie bohatera. Polacy, Żydzi, Palestyńczycy, wszyscy są ekspertami od bycia ofiarami. Jesteśmy w tym naprawdę dobrzy, a przecież bycie ofiarą to słaby sposób na znalezienie rozwiązań dla istniejących problemów”.  ( Zwierciadło, nr 1, 2013, s.57.)
 
Pisarka nie rozdrapuje ran z przeszłości, a sensu opowieści upatruje w kolejach życia zwykłych ludzi, będących poza wielką polityką i wielka ideologią. „Modan ma wyjątkową umiejętność – mówi coś bardzo prawdziwego ludzkości przy pomocy historii  – o rodzinnych dramatach”.  (Publishers Weekly)
 
„Zaduszki” to pozycja koło, której nie można przejść obojętnie. Połączenie realizmu z sytuacjami absurdalnymi, psychologicznie skomplikowanych bohaterów z postaciami jak ze slapstickowej komedii, co daje w efekcie wielowymiarowy świat, bliski każdemu z nas.
 

Rutu Modan jest nie tylko specjalistką od rysunku, potrafi też dobrze pisać. Jej krótkie zdania zamknięte w „chmurkach” są kwintesencją myśli. Wszystko to sprawia, że dwugodzinna lektura staje się źródłem przemyśleń na długi czas.

Komiks nie jest moją ulubioną formą literacką, ale naprawdę doceniam tę sztukę! Mam wrażenie, że w rysunkowych historiach podobnie jak w życiu, niektóre sprawy są oczywiste, inne nie do rozwiązania, a los składa się z obrazków i słów oraz myśli latających nad naszymi głowami w dymkach.

 
Moja recenzja „Ran wylotowych” Rutu Modan