Navigare necesse est, vivere est necesse…
Żeglowanie jest koniecznością, życie nie jest koniecznością… ta łacińska sentencja jest kwintesencją powieści Mirosława Tomaszewskiego pt „Powrót Wilka”. Historii, która udowadnia, że jest coś o wiele ważniejszego niż to powszednie, codzienne życie…
Ważniejsze niż kariera, forsa, opłacalne znajomości i chęć pokazania się innym. Bo cenniejsze staje się odkrycie prawdy, rozwikłanie tajemnicy, która nie pozwala odejść obsesyjnie powtarzającym się obrazom sprzed lat: podeptanej przyjaźni , uwikłaniu w spisek, odczuciom porażki, przegranej i co z tym się wiąże – żalu i pogrzebanych marzeń. Rejs trwa… jednak życie straciło sens. Czy jest możliwy rozrachunek z przeszłością? Zabliźnienie ran? Spokój?
Po kilkunastu latach, spotyka się grupa dawnych przyjaciół. Są dojrzałymi ludźmi. Nadal pełnymi obaw i wątpliwości. Zmęczeni życiem, które zbyt mocno doświadczyło, jak w przypadku Anki – jej izolacji po dramatycznej chwili, gdy poczuła ogień na twarzy, pamiętnego dnia strajku, Magdy, której serce rozpadło się na tysiące kawałków i nigdy już nie złożyła go w całość… Jarka ponad wszystko kochającego, niestety bez wzajemności. Bogdana urodzonego cinkciarza i biznesmena pozbawionego skrupułów, co do ludzi, interesów i polityki. Wreszcie Andrzeja – Wilka, którego ucieczka ciągle trwa. Niestety nie można uciec od samego siebie… Wszyscy toczą osobiste bitwy. Boją się. W głębi serca pragną wspólnej rozmowy i uwolnienia od traum. Wreszcie mają szansę na spotkanie. Czy wyciszą demony przeszłości?
Anka poczuła słodkawy odór palonej skóry. Zamknęła oczy i znów stała na Skwerze Kościuszki przed palącą się kukłą generała. Chociaż od centralnej atrakcji turystycznej miasta dzieliło ją nie więcej niż piętnaście minut na piechotę, nie była tam od dziewiętnastu lat. Nie chciała widzieć tego miejsca osi wokół której obróciło się jej życie. (…) całe jej życie przestało mieć znaczenie (…) Każdy z szóstki poszedł swoją drogą, starając się nie pamiętać, do czego prowadzą błędnie wybrane cele i nadmierne ambicje.
Przed laty, bez wahania podjęli grę z totalitarnym systemem. Mieli wiarę, że szczęście im sprzyja, a moc jest po ich stronie. Ufali sobie. Napędzały ich marzenia o lepszym życiu i przede wszystkim o tym, że ich starania i walka mają jakiś głębszy sens. Między dwojgiem z grupy zrodziła się czysta, namiętna miłość, która wydawała się światłem w tym mrocznym czasie. Motywowała ich konspiracyjna działalność. Porozumienie z politycznym podziemiem. Wszyscy płynęli z prądem niczym zgrany żeglarski team. Każdy z nich wiedział do jakiego portu zmierza i nie było momentu by się zawahał, zwątpił czy dał znieść z obranego kursu. Aż do feralnego dnia. Ktoś wydał ich grupę bezpiece. Zdradził…
Wilk podszedł do Bogdana. Nie podał mu ręki, czekając na ten gest z jego strony. Bogdan jednak nie wykonał go. – Jak chcesz, żebyśmy ci wybaczyli, przyznaj się i przeproś – warknął.
– Nie mam za co. Nie zdradziłem was – powiedział Wilk.
Jak żyć z piętnem gorzkich oskarżeniem? Frustracją… Z niepewnością. Ze słowami, które nigdy nie zostały wypowiedziane między kilkorgiem bliskich sobie ludzi, wrzuconych w bezlitosny wir historii. Czasów systemu komunistycznego, rządów Wojciecha Jaruzelskiego, bezpieki, milicji, prześladowań, okrutnych przesłuchań, donosów, i zniewolenia… ale też walki o wolność. Wymagało to poświęcenia się dla idei wolności i przystąpienia do tajnej organizacji, często ryzykując życie – swoje i innych. Ta sytuacja zmuszała do wyborów. Oddania się „większej sprawie”, która miała swoją cenę. Czy każdy z tej szóstki był na tyle charyzmatyczny? Bohaterski? Wierny?
Wreszcie, po dziewiętnastu latach, na wspólnym spotkaniu przyjaciół zostaje ujawniona prawda. Jest bolesna. Obnaża prawdziwą twarz zdrajcy. W tej jednej chwili brakuje słów, aby zadrwić z wroga. Zastygają w ciszy. Już nic nie można zrobić, odwrócić biegu zdarzeń. Milczenie tylko potwierdza ich bezradność wobec sytuacji, też staje się rozrachunkiem z historią, konfrontacją z prawdą, przede wszystkim o nich samych… Życie napisało swój scenariusz, a przeszłość okazuje się martwa. Liczy się tylko to, co tu i teraz. Spotkanie, spojrzenie w oczy, zrozumienie i wreszcie wybaczenie, nic więcej.
Powieść Mirosława Tomaszewskiego jest jak filmowy kadr, ogniskujący przeszłość i teraźniejszość, miłość i nienawiść, radość i smutek, wygraną i dojmującą porażkę, samotność, a jednocześnie posiadanie rodziny, też prawdę i kłamstwo, sprawiedliwość i zdradę… czyli to wszystko, co jest ludzkie, nie zawsze chciane czy sprawiedliwe. Dzięki temu opowieść jest tak bardzo bliska, tak niezwykle uniwersalna, bo życie to cały korowód emocji, wydarzeń, ludzi, z którymi mamy do odrobienia życiową lekcję, pomyłek, dramatów i chwil szczęścia. Obraz Tomaszewskiego jest opisany w sposób niezwykle liryczny, sentymentalny, jak piękne wspomnienie, które odeszło, a jednocześnie, kryjące tajemnice, dającą pełnię tego ujęcia – perspektywę. Czytając tę historię, już wiesz, że los należy przyjąć. On najlepiej wie, co cię zbuduje, wzmocni, uszczęśliwi.
„Powrót Wilka” jest powieścią obyczajową, od której nie sposób się oderwać! Zainteresował mnie Bogdan, wzbudzając niesmak, a jednocześnie żal, bo to postać zdecydowanie niejednoznaczna, zagubiona i przerażona. Dryfująca. Perypetie Magdy są tak przejmujące, smutne i nie dające zupełnie nadziei na zmianę, na spełnienie. Każdy z bohaterów zadaje sobie pytanie: jakie życie jest warte przeżycia? Błądzą. Szukają. Są surowi wobec siebie, aż do momentu wspólnego spotkania… Czy wybaczą sobie?
Pisarz nikogo nie rozlicza. Nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Bo jej nie ma. Delikatnie sugeruje, że życie toczy się zupełnie inaczej, niż je sobie wymarzyliśmy, tak naprawdę liczy sie tylko: zrozumienie, umiejętność wybaczania i miłość, aby dostrzec swój „piękny port”.
Dziękuję Autorowi, za możliwość przeczytania książki.
Zapraszam do przeczytania: