„Marynarka” to tytuł książki, który wydał mi się błahy, zupełnie pospolity. Jak zwykły element garderoby może stać się wyznacznikiem lektury. A jednak…. banalny tytuł nie oznaczał lekkiej treści, a tematyka nie dotyczyła zwyczajów modowych. Wręcz przeciwnie, tytułowa marynarka stała się symbolem, scalającym wiele wątków i postaci w opowieści, w której to Historia odciska swoje piętno…
„Marynarka” Mirosława Tomaszewskiego przypomina jedną z tragiczniejszych kart naszej historii – Grudzień 1970 zasłynął z krwawej masakry w Gdyni. Zginęli niewinni ludzie, często zupełnie przypadkowi. Kto strzelał? Kto wydał rozkaz? Został osądzony? Na te pytania i wiele innych nie znajdziemy odpowiedzi w tej książce. Znajdziemy raczej ludzkie cierpienie i zmaganie się z tym, co zostało po tym wydarzeniu w sercach uczestników, obserwatorów, wykonawców rozkazów, sierot. Opowiada o ludziach zdeterminowanych przez historię. To jak minione wydarzenia wpływają na los człowieka.
Nie ma ucieczki przed przeszłością, bo nie ma ucieczki przed samym sobą…
Fabuła „Marynarki” składa się z kilku wątków prowadzonych jednocześnie. Początkowo, wydają się zupełnie ze sobą niepowiązane, chaotyczne, ale później tworzą spójną całość. Poznajemy majętnego Karola Jarczewskiego, biznesmena i mecenasa kultury, człowieka, który wspiął się na finansowy szczyt, kochającego córkę Magdę i gardzącego zięciem – Witkiem. Mąż Magdy to karierowicz, nie przestrzegający granic. Jego życiowym celem stało się doprowadzenie do upadku swego teścia. Czy mu się udaje? Czy Jarczewski – gdyński przedsiębiorca, skrywający wiele ciemnych tajemnic zdoła odkupić swoje winy z przeszłości?
Śledzimy losy Adama, człowieka pozbawionego celu w życiu, niegdyś sławnego muzyka punkrockowego, lidera zespołu Amnezja. Jego duszę trawi melancholia, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. W tej opowieści bierze też udział dziennikarka „Głosu Bałtyckiego” – Nina, splatająca pajęczynę wydarzeń w całość.
Wszyscy pochodzą z zupełnie innych światów, ale ich działanie determinuje jedno wydarzenie – 17 Grudnia 1970. Ta historia żyje w sercach bohaterów, w ich majakach, koszmarach. Ciągle daje o sobie znać. Wraca, domagając się konfrontacji, rozliczenia, pokuty. Czy to jeszcze możliwe?
Tomaszewski nie daje odpowiedzi, nie moralizuje, nie poucza. Przedstawia losy ludzi po obu stronach barykady. Często to zwykły przypadek decydował o tym, kto jest katem, a kto ofiarą, każda z tych ról jest tragiczna.
Teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Autor zgrabnie łączy obrazy Grudnia’70 z realiami współczesnej Gdyni. Odtwarza migawki masakry, przesłuchań więźniów, zeznań uczestników tamtych dni, jednocześnie, prowadząc czytelnika po wydarzeniach współczesnych. Nie brakuje tu niedopowiedzeń, zaskakujących rozwiązań, trzymających czytelnika w napięciu. Bohaterowie są nam dobrze znani, ze swoimi dylematami i grzeszkami, niemoralnymi posunięciami. Nie są papierowi w swoim zagubieniu i wystarczy, że założą „marynarkę”, a odzywa się przeszłość…
Podobał mi się styl powieści – lekki ze sporą dawką ironii, z całą gamą metafor trafnie oddających opisywaną sytuację. Czytając, wyczuwałam klimat PRL-u, smutnej rzeczywistości systemu totalitarnego. Widziałam momenty, w których brat zmuszony był użyć broni i strzelać do brata…
Książka przybliża jedną z najokrutniejszych zbrodni ustroju komunistycznego w kraju. Tutaj Historia wysuwa się na pierwsze miejsce, pociągając za sobą zagadkowe sploty akcji i bohaterów.
Powieść Tomaszewskiego wciąga, nie tylko ze względu na temat, często budzący wiele kontrowersji i kłótni, często w ogóle pomijany, ale też ze względu na to, jak został ujęty. Ocenę tych wydarzeń każdy powinien podjąć sam. Nic tu nie da wzajemne oskarżanie się, nic nie da szukanie winnych, dopóki sami nie zrozumiemy tej lekcji historii…
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi.
http://mtomaszewski.edumuz.pl/
Miałam możliwość przeczytania tej książki, ale ze względu na formę e-booka zrezygnowałam. Może jeszcze kiedyś się skuszę, gdyż czytam same dobre recenzje.
Polecam 🙂
Dla mnie lektura tej książki jest szczególnie bliska ze względu na miejsce – Gdynię.
Tu nie ma co szukać winnych, bo znamy ich nazwiska… Ocena też jest jednoznaczna. To było zabójstwo, praktycznie rzeź niewinnych ludzi.
Bardzo dziekuję za wskazanie tej książki, muszę po nią koniecznie sięgnąć.
Chętnie bym przeczytała 🙂