Telefon komórkowy to nieodzowny element naszego życia. Ułatwia komunikację, dostarcza rozrywki, jest towarzyskim łącznikiem z portalami społecznościowymi, zegarkiem, budzikiem, kamerą, kartą płatniczą i pewnie jeszcze wiele innych… Stał się nieodłącznym elementem codziennego funkcjonowania. Nie wyobrażam sobie dłuższej „rozłąki” z tym gadżetem. Choć „komórkowa dieta”, pewnie dobrze by mi zrobiła! Czemu nie 🙂 Skorzystam, z okazji i będę świętować. Dziś Dzień bez telefonu komórkowego, a więc moja komórka ma dzień wolny!
Ale co ze mną…
Ale co ze mną…
Pozbawiona integralnego elementu wyposażenia, czuję niepewność. Przemierzając tłumne miasto, wszędzie widzę osoby z telefonami: rozmawiają, wysyłają esemesy, słuchają muzyki, ciągle coś kontrolują. Nerwowo zerkam do torebki, ale jego tam nie ma. Ogarnia mnie niepokój, bo jeśli wydarzy się coś dramatycznego…
Siedzę w tramwaju. Dziwnie się kręcę. Czuję się nieswojo, zwykle czytałam umieszczoną w telefonie ulubioną powieść, teraz nie mam swojej „karmy”. Nie mogę sprawdzić godziny 🙁 Nie wiem co dzieje się na Facebooku. Nie skontroluję skrzynki mailowej. Tracę fasadę bezpieczeństwa i pomału wpadam w panikę. Jeszcze tylko parę godzin w biurze, jakoś wytrzymam bez mojego niezbędnika.
W pracy spoglądam na koleżankę, która wykonuje firmowe zadanie, a w międzyczasie pisze wiadomości. Jest kompletnie skupiona na ekraniku swojego smartfona. Próbuje zagaić rozmowę, ale ona nawet nie słyszy, zajęta pisaniem kolejnego esemesa. Odpuszczam sobie. Na horyzoncie pojawia się sympatyczny kolega, z którym czasami rozmawiam. Zagaduję go delikatnie , ale on niestety sprawdza wiadomości w swoim iPhonie. Zrezygnowana odchodzę z kubkiem kawy. Staram skupić się na pracy.
Zastanawiam się, czy ja też, na co dzień nie zauważam rzeczywistości wokół? Czy nic nie jest w stanie wzbudzić mojego zainteresowania?
Tak, liczy się tylko telefon! Jestem podobna. Zatopiona w chaosie dźwięków, wiadomości, maili, muzyki, gier, nic nie znaczących rozmów…. Dzień po dniu chłonę informacyjną papkę. Jestem uzależniona od medialnego szumu. Wiem co dla mnie dobre, a co zupełnie niewskazane. Zjadłam wszystkie rozumy! Pomaga mi w tym, moja śliczna pomarańczowa komórka, apetyczny telefonik, przypominający cudowną zabawkę 🙂
A tak naprawdę, codziennie zagłuszam siebie… Nigdy nie jestem sama z myślami, z ciszą… Czy to, aby nie lęk przed poznaniem … Strach przed tym ile mogłabym zauważyć, poczuć, zrozumieć, zyskać…
Tracę z pola widzenia prawdziwe życie. Odrzucam pytania, które czekają na odpowiedź. Żyję z obawą przed przeoczeniem choćby jednej wiadomości, zdarzenia, czegokolwiek. Stale gonię za czymś lepszym, ciągle zajęta ucieczką przed przyszłością, przed nudą, przed lękiem metafizycznym. Teraz wiem, że potrzebuję chwili samotności, by zrozumieć kim jestem.
Dzień bez telefonu komórkowego to dobry czas na to, aby dostrzec to, co ulotne i niepowtarzalne, aby spojrzeć w głąb siebie. Poczuć ciszę 🙂
I już niestety chyba wszyscy w tym przepadliśmy … 🙁 Nawet moja córka niespełna 9-letnia nie wyobraża sobie podróży bez gry na telefonie … A gdzie umykają piękne widoki za oknem … ? Trzeba pamiętać o tym co piękne wkoło i wpajać to swoim dzieciom. To jedyny ratunek dla zachowania równowagi. Pozdrawiam:)
Naprawdę jest aż tak źle? 😉 Ja tam nie czuję się nieswojo w tramwaju, nie mając telefonu (a i czasem, jak mam, to się rozładuje i wychodzi na to samo). Godzinę można sprawdzić na zegarku, kasowniku, ewentualnie zapytać kogoś. Nie demonizujmy telefonów czy tych nieszczęsnych przechodniów, których akurat zauważyliśmy, jak rozmawiają, komórka ułatwia życie i podnosi poczucie bezpieczeństwa w niektórych sytuacjach (ile razy wracając wieczorem do domu i widząc jakąś podejrzaną postać, mówiłam sobie "w razie czego zadzwonię na policję"). A że trzeba używać jej rozważnie (jak i inne rzeczy), to chyba oczywiste. 🙂 Przy czym nie zabraniałabym nikomu esemesowania/grania/sprawdzania poczty w podróży/tramwaju/przerwie na kawę, może dzięki temu on/ona zyskuje każdego dnia chwilę na wieczorną lekturę? 😉
Swoją drogą, zazdroszczę możliwości czytania w pojazdach, mnie często mdli i literki podskakują. 😉
Nie demonizuje 🙂 Piszę o dniu bez telefonu, a nie wyeliminowaniu komórki z życia, bo to niemożliwe.
Poza tym są ludzie, szczególnie młodzi, uzależnieni od telefonów komórkowych. Zjawisko to ma nawet swoją nazwę – fonoholizm.
Polecam artykuł: http://www.pawlowicz.opoka.org/fonoholizm.pdf
Telefon pełni w moim życiu zawodowym ważną rolę i mogę stwierdzić, że jego brak powoduje dyskomfort.
Fajnie zorganizować sobie święto bez telefonu, szczególnie młodym osobom. Ważne też, żeby mieć świadomość jakie są zagrożenia związane z tym zjawiskiem.
Pozdrawiam 🙂
Wciąż przeszkadza mi telefon komórkowy. Wiem, że powinnam mieć go blisko, ale co chwilę o nim zapominam… Nie da się bez nich żyć, wiadomo, ale jeden dzień bez komórki wszystkim się przyda. 🙂
Uwielbiam chwile, gdy gdzieś wyjeżdżam i wyłączam telefon. Czuję się wolna! Szkoda, że tak rzadko:(