Niestety, prezentuje to w sposób niestrawny dla odbiorcy, oczekującego portretu charyzmatycznej kobiety przerastającej swoją epokę.Pisarka oddaje głos Marysieńce, tworząc pamiętnikarską relacje. Pełno tu dworskich intryg, romansów, politycznych zawirowań. Kreuje rzeczywistość pełną zawiści, żądzy władzy, ale też ułomności i słabości, szczególnie w świecie mężczyzn, wpływających na bieg dziejów.
Maria zostaje wydana za najbogatszego, w ówczesnej Rzeczpospolitej, właściciela dóbr ziemskich – Jana Zamoyskiego. Człowieka wpływowego, a jednocześnie lojalnego królowi, z którym zupełnie nic ją nie łączyło. Związek został zaaranżowany tylko i wyłącznie ze względów politycznych. Wymagano, od niespełna piętnastoletniej Marii, poświęcenia dla dobra układów politycznych. Jak sama później stwierdza:
„Stanowiłam tylko jeden z wielu pionków w rozgrywce królowej i to nie moje dobro leżało jej na sercu!”
Zamoyski nie stronił od mocnych trunków i kobiet, wiódł życie hulaki, zupełnie zapominając o żonie, a wręcz traktując ją jak wroga. Lata spędzone z „karłem” pozbawionym manier naznaczone były bólem i upokorzeniami. Małżeństwo okazało się kompletną porażką pod każdym względem. Śmierć przyniosła kres związkowi. Utorowała drogę miłości Janowi Sobieskiemu do Marii.
Opowieść zapisana w formie pamiętnika nuży. Stylizowana na pseudo archaiczny język irytuje. Pełno tu dłużyzn i rozwlekłych historycznych rozpraw. Główna bohaterka pozbawiona zupełnie ambicji wiecznie wzdycha i użala się nad sobą, powtarzając uparcie sformułowanie: „Dobry Boże” lub „Bóg jeden wie..”. Króluje nijakość.
Najbardziej brakuje „płomienia” miłości jaki zaistniał między Marią a Janem. Co prawda spojrzeli sobie w oczy i rozstali bez pożegnania, ale to wszystko na co możemy w tej publikacji liczyć, no może jeszcze, że Jan codziennie pisał długie listy, a ona odpisywała. I tak w wielkiej tęsknocie i z ogromnym niedosytem, tej przecież najbardziej romantycznej historii wszechczasów, dobrniemy do końca.
Gdzie podział się dramat kobiety w trakcie jej małżeństwa z Zamoyskim, gdzie ból po stracie dzieci, gdzie wielka namiętność jaka istniała między dwojgiem kochających się ludzi…
W książce Korneli Stepan, zupełnie nie czuje się siły tej fascynującej historii, którą pisało życie. „Świat Królowej Marysieńki”, to świat niezwykle ubogi, a przecież domyślamy się, że wcale tak nie było.
Liczyłam na bardzo dobrą i ciekawą lekturę, a teraz coraz bardziej się jej obawiam… Dzisiaj zaczęłam czytać i niestety – nie zapowiada się najlepiej. Liczne powtórzenia, nijaki styl – przez co ciężko się wciągnąć w akcję… Szkoda.
A ja nie byłabym tak krytyczna wobec narracji, jak i samego przedstawienia postaci Marysieńki… Choć oczekiwalam bardziej charyzmatycznej kobiety i płomiennego uczucia pomiedzy kochankami, to jednak lekturę uważam za cenną i wartą przeczytania.
Szkoda, że książka jest tak słaba, bo przecież ta historia ma ogromny potencjał i dobrze napisana z pewnością nie będzie nudzić.
To prawda 🙂