W 2030 roku 90 proc. tekstów newsowych będą pisać roboty – donosi czasopismo Press.pl. Czytamy, że „90 proc. artykułów newsowych będzie generowanych przez algorytmy. Prof. Kristian Hammond – założyciel Narrative Science, zapowiada, że przez 10 – 15 lat dziennikarze zostaną stopniowo zastępowani przez roboty. Teksty generowane przez algorytmy osiągną jakość, pozwalającą im ubiegać się o nagrodę Pulitzera”. (źródło cytatu).
Pierwsze zdanie przeczytałam z niedowierzaniem… przeczytałam powtórnie.
Pierwsza myśl – niemożliwe!
Pierwszy wniosek – koniec z dziennikarzami newsowymi, nie będzie zapotrzebowania na rzetelną informację.
Pierwsze pytanie: co dalej z profesją bladego pismaka, ślęczącego godzinami w redakcji, ewentualnie, tułającego się po świecie w poszukiwaniu newsów?
Roboty do pisania! A co z myśleniem? A gdzie miejsce na uczucia związane z oczekiwaniem na decyzję redaktora i na zaaprobowanie tekstu. Kto nie zna tej chwili niepewności traci wiele. A ja tu czytam, że jakieś algorytmy…
Zajawka artykułu pobudziła moją wyobraźnię. Co prawda newsy nie należą do mojego ulubionego gatunku dziennikarstwa informacyjnego, ale za moment sprawa może przybrać katastrofalny obrót.
Roboty towarzyszą nam na co dzień, coraz częściej. Większość wykonuje proste zadania i czynności. W przygotowaniu czekają maszyny nowszej generacji, które będą wykonywać prace domowe, opiekować się chorymi osobami czy też zabawiać ludzi. Naukowcy przewidują, że za jakieś 40 lat powstaną roboty obdarzone sztuczną inteligencją, które upodobnią się na tyle do ludzi, że będzie można zawierać z nimi małżeństwa.
David Levy w swojej książce „Miłość i seks z robotami” udowadnia, że z biegiem czasu wymagania dotyczące robotów wzrosną. Wraz z ich rozwojem, ludzie będą na nie więcej wydawać, a te uczynią nasze życie łatwiejszym i przyjemniejszym.
I tu znów kluje się w mojej głowie pytanie – czy, aby na pewno świat wśród maszyn wyda nam się piękniejszy?
Bardzo w to wątpię… ale to już rozprawa na zupełnie inny temat.
Boję się tego momentu, gdy jako istota ludzka stwierdzę, że jestem do niczego nie przydatna, a moje miejsce zajęły cyber istoty. Napawa mnie lękiem wizja rzeczywistości super atrakcyjnych cyber partnerów pozbawionych wad czy cyber przyjaciół bez empatii. Przeraża moment identycznych wiadomości w każdej cyber gazecie idealnie skonstruowanych i perfekcyjnie manipulujących odbiorcami. Odpowiednio zaprogramowane zaczną dyktować jak mamy myśleć i jak postępować Ta przerażająca refleksja jest bliska urzeczywistnienia.
Jako podsumowanie moich lakonicznych rozmyślań przytoczę trailer filmu, którego przesłanie nie jest optymistyczne – poszukiwanie szczęścia za pośrednictwem algorytmów zawsze będzie skazane na porażkę.
Ciekawi mnie, co myślicie o przyszłości w towarzystwie cyber inteligencji?
Skoro w Japonii roboty pracują jako telemarketerzy, to może się kiedyś doczekamy. Póki co możemy sobie popisać do woli 🙂
Całe szczęście 🙂