Wypowiedziała słowa, na które czekała cała Polska. Ogłosiła koniec komunizmu. Ciągle używa mocnych stwierdzeń w obronie słusznej sprawy. Komentatorka współczesnych wydarzeń. Aktorka, pisarka, publicystka – Joanna Szczepkowska.
– Mam poczucie humoru, lubię bawić ludzi, ale rzeczywistość przeżywam boleśnie. Gdy widzę problem nie umiem milczeć – mówi na spotkaniu, promującym książkę.
Często prowokuje dyskusje na ważne tematy. Jest osobą, która nie rozmienia się na drobne, ale kieruje się tym, co w życiu ważne i wartościowe. Teraz znów o niej głośno, a to za sprawą książki – „Kto ty jesteś. Początek sagi rodzinnej„. Wyjawia głęboko skrywane i często bolesne tajemnice. Z pasją detektywa odkrywa kolejne fragmenty, zagmatwanych ludzkich losów rzuconych w wir historii.
„Co dla mnie wynika z rodzinnych korzeni? Znaczenie ma dla mnie zapis przeżyć mojej rodziny. Zapis uczuć, takich jak strach, uniesienie, szczęście, rozpacz. Jestem dalszym ciągiem tego, co oni przeżyli. Jestem prawnuczką Polki, Ukraińca i Żydówki – to wynik mojego śledztwa na temat rodziny dziadka Jana Parandowskiego. A ze strony ojca Andrzeja Szczepkowskiego jestem prawnuczką polskiego rycerza i niemieckiego osadnika. Moi pradziadkowie mówili po polsku ukraińsku, niemiecku i w jidisz”.
Autorka misternie tka swoją opowieść ze skrawków dokumentów, listów, wspomnień spotkanych ludzi, odnalezionych pamiątek, podroży w nieznane. Odszyfrowuje skrywane od pokoleń tajemnice. Poszukuje siebie w historii przodków: kolorze oczu, rysie twarzy, pojedynczych zmarszczkach, zachowaniach. I udaje się jej, odkryć mapę do własnej, skomplikowanej osobowości.
– Wszyscy jesteśmy dalszym ciągiem temperamentów rodzinnych – stwierdza. – Ja uważam, że mam bardzo nietypowe, dziwne życie i czasem zadaję sobie pytanie, po kim odziedziczyłam taką historię, taki rodzaj temperamentu – tłumaczy.
Wnuczka Jana Parandowskiego ukazuje jego prawdziwy, nieznany życiorys. Poznaje wojenną tułaczkę rodziców. Ich lęki, niedomówienia, szepty, ale też życie pełne śmiechu, w dobrym towarzystwie intelektualnej śmietanki: Jerzego Andrzejewskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Jerzego Połomskiego, Ireny Santor i innych wielkich. Roztacza przed nami aurę rodzinnej rozmowy o książkach, o wydawcach, o podróżach. „Nad tym wszystkim panował nastrój dziwnego podniecenia, trochę jak na premierze spektaklu”.
Jako dziecko obserwowała rzeczywistość bardzo uważnie i trochę z boku, zadając sobie pytanie: „to ludzie sławni. Ale czy dobrzy? Czy to są dobrzy ludzie?”
Jej droga do aktorstwa, nie była wcale prosta. Zanim to się stało, musiała skończyć liceum i jak sama stwierdza, cudem jej się to udało 🙂 A potem rozmowa z dziadkiem niechętnym jej wyborowi i ojcem, zupełnie przeciwnym zapędom aktorskim. Nie zważając na przeciwności, została aktorką. Osobą rozpoznawalną i cenioną, uwielbianą przez widzów. Choć przyznaje, że nigdy nie myślała o sławie i gwiazdorstwie. Od zawsze uważała, że aktorstwo to nie jest „pępek świata”. Sukces i popularność to nie jest coś, o co warto zabiegać. W życiu liczą się wartości. A gdy ktoś je narusza, nie wolno stać i patrzeć.
Przełomem okazała się czerwcowa data. Wygrana Solidarności otwierała nowy rozdział w życiu milionów ludzi. Dla aktorki, był to też dzień ogromnego smutku, ze względu na masakrę w Pekinie, śmierć setek studentów zmiażdżonych czołgami. Do dziś jest dla niej datą „raczej końca świata niż końca komunizmu, ale kto w to uwierzy?”
Opowiada jak podjęła się próby przerwania medialnego milczenia na temat zmian ustrojowych. Nie zgodziła się na „ciszę”. Miała przeświadczenie, że jeśli tego nie zrobi to ciągle „będziemy żyć w mentalnej szarości, w potęgującej się władzy reżimowych mediów”. Dlatego wygłosiła znamienne słowa:
„Proszę państwa 4 czerwca’89 roku skończył się w Polsce komunizm”.
Joanna Szczepkowska, w swojej książce opisuje czasy i ludzi. Pokazuje prawdziwą twarz pomnikowych postaci. Mierzy się z historią swojej rodziny, ale i ze swoją przeszłością. Udowadnia sobie i każdemu z nas, że nie należny przemierzać tych samych ścieżek. Każde życie jest inne, niepowtarzalne. Uważa, że każdy powinien żyć zgodnie ze swoim temperamentem, na swoją miarę.
To doskonały dokument minionych czasów, ubarwiony anegdotami z życia artystów literatury też sztuki teatralnej i filmowej. Przejmujące doświadczenia, trudne wybory, ale czy dobre? To pytanie często zadaje Szczepkowska.
W jej reportażu nie ma ekshibicjonizmu, tak modnego dzisiaj w świecie mediów. Nie ma osobistych wyznań, jest za to porcja dobrej literatury.
Czytając, czułam jak bardzo świat pisarstwa i aktorstwa przenikają się, wzajemnie uzupełniając. Efekt – stworzyła powieść pełną spokoju, harmonii i przeświadczenia, że warto być wiernym przede wszystkim sobie… bez względu na okoliczności.
To na pewno niezwykle wartościowa książka. Jeśli tylko będę miała okazję, to na pewno ją przeczytam.
Też chętnie przeczytam. Lubię takie historie rodzinne, odważne spojrzenie za siebie, podsumowanie minionych wydarzeń. A skoro jest to jeszcze dobrze napisane, okraszone anegdotami, to tym bardziej warto po takie pozycje sięgać.
Wyszukujesz cenne perełki, fajnie!
Bardzo lubiłam czytać felietony Joanny Szczepkowskiej, podobał mi się ich styl. Książka zatem powinna przypaść mi do gustu.
Moja lista pozycji rośnie, czasu coraz mniej, a ty nie pomagasz 😛