Elżbieta Cherezińska w swojej książce „Korona śniegu i krwi” prezentuje burzliwy, a jednocześnie niezwykle intrygujący okres naszej historii – rozbicia dzielnicowego. Wskrzesza całą galerię szalonych, nieco zakurzonych Piastów, łącząc prawdę historyczną z elementami świata fantastycznego. Udowadnia tym samym, że nasza przeszłość pełna jest wielkich namiętności, spisków, zdrad, przesycona magią, i w niczym nie ustępuje sławnym podaniom europejskim.
Przez te kilka chwil, czytając powieść, znalazłam się w epoce, w której żyli obok siebie święci i rycerze, a ludzie wierzyli w cuda tak samo mocno, jak w smoki i bestie. Ożyły turnieje rycerskie i wielkie biesiady. Stałam się świadkiem bratobójczych walk, tajemniczych porwań, lubieżnych schadzek, grasujących wilkołaków, pogańskich rytuałów, usłyszałam prastare przepowiednie i legendy…
„Jest taka legenda o orle obudzonym przez lwa… O rycerzu czystego serca, który zdobędzie Graala”.
Kim jest bohater o waleczności lwa? Kim rycerz, który zmyje klątwę niezgody, by z chaosu wyłoniło się królestwo, nad którym poszybuje biały orzeł?
Wybrańcem jest książę poznański, w przyszłości, władca Starszej Polski – Przemysł II. Od pierwszych stron wzbudza sympatię. Butny, zarozumiały, niestroniący od ryzykownych zabaw i mocnych trunków, pomału nabiera ogłady, przeistaczający się w mądrego i walecznego męża stanu.
Śledzę każdy ruch w wyścigu do korony. Ekscytują mnie jego zmagania z siecią intryg, z czyhającymi na jego życie granicznymi sąsiadami. Jestem ciekawa, jak wypełni się klątwa rozbicia dzielnicowego?
Postać Przemysła jest jedną z tych, z którą zżyłam się najmocniej, ale równie barwna wydała mi się sylwetka Henryka, księcia wrocławskiego. Przywódcy bezwzględnego, nieuznającego żadnych zasad w walce o władzę. Posuwa się do zawierania zdradzieckich sojuszy, spisków, porwań. Nie jest mu straszny pakt z Czarnym Panem. Książę wrocławski, owładnięty potęgą zła, pozwala sobie na chwilowe osłabienie czujności i zostaje otruty. Jego nieokrzesana postawa i ciągłe wojowanie było jedynie przykrywką, pod którą krył się mały nieszczęśliwy chłopiec, domagający się miłości… Czy zdołał odkupić swoje winy?
Fascynuje Mechtylda Askańska, nieziemsko piękna i równie zła. Parająca się czarami, nieustępliwa i fanatycznie nienawidząca Piastów. Z nią nikt nie wygra… Cudna i anielsko dobra Lukardis staje się jej ofiarą. Zadziwia sylwetka Kingi, świętej przekazującej informacje z zaświatów, roztaczającej wokół siebie woń lilii. Staje się symbolem cnót i równowagi dla panoszącego się wkoło zła i śmierci. Podobnie jest z Jakubem Świnką, skromnym kantorem, studiującym stare pergaminy i rozszyfrowującym zagadkę klątw.
Poznaję ich charaktery, słyszę najskrytsze myśli i pragnienia. Wszyscy oni odgrywają swoje role gdzieś na granicy świata realnego i fantastycznego. Niczym w Szekspirowskiej tragedii dzieje się karnawał ludzkich losów: piękno miesza się z okropieństwem, śmierć walczy z życiem. W głębi lasów budzą się ludzie Starszej Krwi, a wraz z nimi zapomniane przez stulecia demony. Z herbów schodzą bestie, by w walce wspomóc swoich panów. To świat wspaniały, a zarazem okrutny, który nagle ukazał całą potęgę człowieka i całą jego nędzę…
Już dawno nie odczuwałam tylu emocji podczas lektury. Na światło dzienne wychodzą dawne wierzenia, magiczne obrzędy, prastare legendy. Gra polityczne godna podziwu, nie ma w niej miejsca na nieostrożne posunięcia. Wszystko jest przemyślane i precyzyjnie dopracowane: sojusze, przysięgi, mariaże polityczne, ugody, spiski. Historia pokazuje swoje mniej znane oblicze, może lekko ubarwione fantastyką, ale dzięki temu tak wielobarwne i niejednoznaczne, oddające w pełni klimat średniowiecza.
„Korona śniegu i krwi” to powieść porywająca swoją wielowymiarowością i wciągającą fabułą, to na pewno lektura, wymagająca skupienia i uwagi, aby nie zgubić się w wśród licznych bohaterów i wątków z nimi związanych. Nie męczy maniera stylistyczna z lekką nutką archaizacji. Zaskakuje zamiłowanie do detali historycznych, co powoduje, że świat przedstawiony jest wiarygodny i starannie skonstruowany. Chciałoby się uczestniczyć w tej opowieści jak najdłużej, przede wszystkim dlatego, że fascynująco opowiada o dziejach Polski.
Przyznam, że o Cherezińskiej czytałam już wielokrotnie, ale nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z jej twórczością. Mam nadzieję, że w przyszłym roku to nastąpi.
Zarezerwuj sobie czas i odrobinę uwagi, bo bohaterów jest sporo, a stron ponad siedemset 🙂
Świetna wciągająca lektura, która zaintryguje i wzruszy.
To druga recenzja tej powieści z jaką się spotkałam i druga entuzjastyczna. Miałam obawy, bo ja nie każdą książkę z historią w tle jestem w stanie czytać z przyjemnością. Jednak oba "źródła wrażeń" są na tyle wiarygodne, że chyba wciągnę sobie ten tytuł na coroczną mikołajową listę książek (:
Powieść ma swój urok. Ciekawie w tło historyczne wplecione są elementy fantasy. Polecam 🙂
Myślę, że to połączenie historii i fantastyki mogłoby mi się spodobać. Tytuł już sobie zapisałam. 🙂
Polecam 🙂
Z zapartym tchem czytam Twoje opisy – niesamowicie potrafisz ubrać w słowa przeżycia związane z lekturą ! Od razu po przeczytaniu powyższej recenzji mam taką myśl … by wieczorem – bez obaw o momentalne przyśnięcie… zanurzyć się w fotelu, z ciepłą herbatą i książką w dłoni… a w tle cisza – najlepszy kompan do zaczytania 🙂 Pozdrawiam ciepło !
Dziękuję 🙂
Kiedy ja to wreszcie przeczytam…
Długie jesienne wieczory 🙂