Bauman w „Sztuce życia” nie podpowiada jak żyć, ale krok po kroku definiuje egzystencję człowieka zanurzonego w „płynnej nowoczesności”. Socjolog od lat, cierpliwie pokazuje pułapki pogoni za prestiżem, pozycją i posiadaniem. Stawia pytania fundamentalne: czym jest życie?, jaki ma sens?, czym jest szczęście?
W XXI wieku „szczęście” robi zawrotną karierę. Jest najbardziej upragnionym i pożądanym elementem życia. Nigdy nie byliśmy tak blisko szczęścia jak obecnie, jest to tak proste jak nigdy przedtem. Wystarczy nabyć upragnioną rzecz, a potem następną i kolejną, aby poczuć ten błogi stan szczęśliwości, który znika już w chwili zakupu. A więc, jak jest z tym szczęściem, czy w ogóle jest osiągalne? Tyle się o nim mówi, tyle ponosi wyrzeczeń, aby przekonać się, że to nie o to chodziło.
„Jednym z najistotniejszych skutków utożsamiania szczęścia z nabywaniem obdarzających szczęściem towarów jest nieustanne odkładanie nadziei na to, że pogoń za szczęściem kiedyś się zakończy. Poszukiwanie szczęścia nie może mieć kresu, oznaczałby on bowiem kres samej idei szczęścia w jej obecnej wykładni. (…) Dopóki uczestniczy się w biegu, dopóki nie padnie się z wyczerpania albo nie zostanie zdyskwalifikowanym, nadzieja na ostateczne zwycięstwo nie umiera”.
Dajemy się złapać w pułapkę pustych obietnic osiągnięcia szczęścia i ulegamy hasłom – KONSUMUJ. Jesteśmy mamieni, że jedyna droga do upragnionego stanu jest zdobywanie i posiadanie coraz większej ilości rzeczy, które mają zapewnić nam komfort, podnieść styl życia i pozycję społeczną, dać satysfakcję i zadowolenie. Wielkie koncerny przekonują, że wraz ze wzrostem konsumpcji rośnie poczucie szczęścia, a najważniejsza jest marka, logo – cenny znak rozpoznawczy, pozwalający na awans do uprzywilejowanych grup społecznych, wyróżniających się na tle szarej masy tłumu. Bogaci wybrańcy od nowa tworzą swoją tożsamość na zamówienie i dla chwilowego poklasku. Nawet związek z drugą osobą stał się rodzajem handlowej transakcji, partner postrzegany jest w kategoriach towaru, który gdy tylko się znudzi, zostaje zastąpiony innym – atrakcyjniejszym. Świat jawi się jako gigantyczny hipermarket, oferujący cała gamę towarów do wypróbowania, przetestowania, zabawy, a następnie wyrzucenia na śmietnik. Ogarnia nas frustracja, lęk bo tak naprawdę nie mamy jasnej wizji co należałoby ze swoim życiem zrobić. Ciągły ruch wzmaga niepewność, brak poczucia stabilizacji i osadzenia, powoduje depresję. Stając się niewolnikami konsumpcji, czujemy się tak naprawdę nieszczęśliwi i osaczeni przez samotność.
(…) droga ta jest fałszywa ( tej tragicznej wiedzy nie da się przegnać ani zagłuszyć na dobre), ludzie niezależnie od materialnego bogactwa, skazują się na trwałe duchowe ubóstwo, na nieuniknione nieszczęście ( Każdy jest nieszczęśliwy w takim stopniu, w jakim się za nieszczęśliwego uważa”). (…) Podczas takiej wędrówki człowiek przekonuje się jedynie o tym, że droga, w którą się wybrał, prędzej czy później zaprowadzi go do punktu wyjścia”.
Dziś jesteśmy kreatorami własnego losu, co wcale nie czyni je łatwiejszym, czy bardziej znośnym. Ciągły wybór, zmiany zmuszające „artystów życia” do balansowania między tym, co wartościowe, a tym, co atrakcyjne i uznane przez innych. Nieustanna konfrontacja, podejmowanie ryzyka, poszukiwanie celu i wizji życia, nie daje spokoju.
Autor niespiesznie prowadzi odbiorcę do końca swoich rozważań, przytaczając słowa Seneki, Arystotelesa, Marka Aureliusza, Pascala, Kanta. Charakteryzuje postać Nadczłowieka Nietzschego – orędownika namiętności, robiącego karierę w XXI wieku. Przedstawia postawy, które kiedyś nie były aprobowane, a nawet piętnowane, dziś nie są naganne. A co będzie jutro? Może okazać się, że wybory aprobowane dzisiaj, za chwilę mogą okazać się karygodną pomyłką.
Opisy rzeczywistości puentują trafne metafory, a dyskusja podjęta z filozofami starożytnymi i współczesnymi dobitnie potwierdza zebrane spostrzeżenia.
Opisy rzeczywistości puentują trafne metafory, a dyskusja podjęta z filozofami starożytnymi i współczesnymi dobitnie potwierdza zebrane spostrzeżenia.
Pisarz w swojej „Sztuce życia” wierzy w człowieka. Uważa, że tylko pokonując ciasny egoizm, możemy budować prawdziwe więzi, bez których nie ma mowy o szczęściu. Stwierdza, że jednym z najbardziej samobójczych przekonań współczesności jest myślenie, że świata, w którym żyjemy, nie można już zmienić. A przecież został on stworzony przez człowieka i tylko człowiek jest w stanie go doskonalić.
Bauman niczym współczesny Montaigne pokazuje problem, uświadamia jego źródła i przyczyny tego, dlaczego w tym świecie za dobrze nam nie jest. Daje do zrozumienia w jakiej sytuacji się znajdujemy. Jednocześnie rozbudza naszą ciekawość, jak wytrawny literat.
Na bieżni wiodącej do szczęścia brak linii mety.
Zacytowane fragmenty pochodzą z książki Zygmunta Baumana – Sztuka życia, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.
Chciałoby się, żeby istniała taka możliwość. Tylko nie rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie nie uświadamiają sobie tego po kolejnej zakupionej rzeczy? W końcu to tylko rzecz, a nie szczęście. "Sztuka życia" wydaje się być ciekawą inspiracją do tego, by zobaczyć, czy podążamy właściwą drogą.
Chyba wszyscy za bardzo poddajemy się dyktatowi wszechobecnej reklamy. Mami nas lepszym życiem, a przecież szczęście nie posiada ceny rynkowej i nie można go nabyć w sklepie. W galeriach handlowych nie znajdziemy miłości, ani przyjaźni, radości jakiej dostarcza troska o ukochane osoby albo niesienie pomocy ludziom, którzy znaleźli się w potrzebie.
Masz racje, "Sztuka życia" Baumana skłania do zastanowienia się nad tym całym pędem, który nas otacza.
Pozdrawiam 🙂
W dzisiejszych czasach chcemy więcej i więcej. A linii mety rzeczywiście nie widać. Książka, która z pewnością skłania do refleksji.
"Marek Aureliusz doradza, aby trzymać się z dala od zgiełku świata, od tego co zasługuje na pogardę z powodu swej znikomości i niewielkiej wagi (…)"
Czy rzeczywiście możemy się oprzeć temu – więcej? To na pewno trudne zadanie, wśród tylu pokus.
Pozdrawiam 🙂
Gdyby nie ta nowoczesna pogoń konsumpcyjna … bylibyśmy o wiele szczęśliwsi … mając to co mamy (a przede wszystkim mając SIEBIE 🙂 Ciężko jest tak po prostu odciąć się od nagłaśnianych trendów – a tym bardziej ciężko będąc rodzicem i musząc tłumaczyć to dzieciom za każdą reklamą, których wszędzie natłok. Ciepło pozdrawiam!
Reklama zadbała oto, by nasze poszukiwanie szczęścia nie miało końca, oznaczyłoby to kres szczęścia w jej obecnej wykładni.
Najmłodsi są chyba najbardziej podatni na jej wpływ, i nasiąkają ideą konsumpcji. Trudno to im wytłumaczyć a tym bardziej z tym walczyć, niestety.
Codziennie udowadnia się nam jak bardzo będziemy szczęśliwi kupując "rewolucyjny" produkt, a nasze życie stanie się idealne.Czy tak jest?
'To' nie ma nic wspólnego z zastąpieniem życia idealnego !:) Niestety jedynie piętrzy frustracje … (jeśli oczywiście nie potrafimy się zdystansować do kwestii braku posiadania kolejnych rzeczy ;).
Chodziło mi o to, że w większości reklam bombardują nas sloganem – idealnego życia, – idealnej figury, – rewolucyjnej zmiany na lepsze pod warunkiem, że kupimy…..
Masz rację, że to wszystko co nam serwują specjaliści od szczęścia, wzbudza w nas frustrację.
Pozdrawiam 🙂
Niedawno myślałam nad tym, że pokolenie wcześniej ludzie nie byli takimi egoistami, jakimi my jesteśmy- ja jestem. Za dużo myślę o sobie, czego ja potrzebuję, nie zwracając uwagi i nie doceniając tego,że moja rodzina tak naprawdę ma wszystko, czego potrzebuje, że nie musimy się martwić aktualną sytuacją. Gdybym zaczęła doceniać te drobne sprawy, pewnie czułabym się szczęśliwsza. Na razie tylko wiem, że muszę nad tym popracować.
Wiem … że tak jak i mi nie odpowiada Ci taka rzeczywistość. Cieszę się że są choćby osoby, które to zauważają i nie brną za tłumem na oślep … 🙂
Polecam Ci książkę Baumana. Lektura porządkuje nasze spojrzenie na temat tego, co dzieje się dookoła nas. Życie każdego człowieka, twierdzi Bauman, może stać się dziełem sztuki, składa się na to wiele czynników. Czyli każdy z nas może być artystą 🙂
To od nas zależy jakie stworzymy "dzieło".
Lubię czytać książki, chociaż tak naprawdę od momentu porodu gdzieś się w tym zatraciłam…. zaczęłam czytać dla relaksu jedno romansidło – ale niestety, spoczęłam na laurach. Może nie było zbyt wciągające… a może to we mnie pojawił się brak chęci sięgania za cokolwiek 🙂 Jednak mimo to brakuje mi tych beztroskich wieczorków pod kocem, z ciepłą herbatką i książką…
Dobrze Cię rozumiem, przy dziecku często nie ma czasu na czytanie, często wybiera się sen albo nadrabianie zaległości domowych 🙂 Jeśli lubisz czytać to za moment, gdy Twoje dziecko będzie bardziej samodzielne, znajdziesz chwilę dla siebie i na nowo odkryjesz świat literatury. Każdy etap naszego życia ma swoje prawa 🙂
Trzymam kciuki za zdrowie mamy i maleństwa.
Książka wydaje się bardzo interesującymi spostrzeżeniami autora na temat nie tylko szczęścia, ale i całej ludzkiej egzystencji. Z chęcią bym ją przeczytała i sądzę, że wiele z tego, co autor napisał już niejednokrotnie ludzie stwierdzali, jednak w przeciwieństwie do Baumana nie ubrali tego w kubraczek literacki. Jeśli będę miała możliwość na pewno przeczytam 🙂
Polecam Ci tę lekturę 🙂 Porządkuje spojrzenia na wiele spraw, między innymi na to zjawisko społeczne:
"(…) jedna rzecz wtrąca nas w największe nieszczęścia, że się naginamy do opinii ogółu, w tym przekonaniu, że najlepsze jest to, co zostało przyjęte z wielkim uznaniem, że się wzorujemy na przykładach pospólstwa, że, słowem, nie żyjemy według nakazów rozumu, ale według norm naśladownictwa".