Moją uwagę zwrócił „literacki świergot”. Ćwierkanie jest na tyle osobliwe, ze składa się ze 140 znaków ze spacjami. Jego moc polega na zwięzłych tekstach puszczonych w wirtualną przestrzeń. Rozrywka dla każdego czy może pisarskie wyzwanie?
W świecie coraz szybszych gadżetów, wiadomości zawierających minimalną ilość słów przy maksimum treści, pośpiechu i udoskonalanej elektronice – Twitter robi zawrotną karierę. A wraz z nim literackie wyzwanie – Twitteratura!

 

Nowa jakość ultra krótkich form literackich jest dla mnie odkryciem. Ekspresja słowem. Esencja myśli uwodzi i wciąga, pobudzając wyobraźnię. „Włączył” mi się slogan: pisz mniej, myśl więcej!
„Świergot” zadziwia oszczędną formą, balansując na granicy wyczucia i dobrego smaku.
„Czasami późno w nocy patrzyła na swojego śpiącego męża i chciała go zabić. Nie wiedziała, że kiedy spała, on robił to samo”. 


Minimalistyczne dzieło Piotra Wereśniaka – reżysera i scenarzysty, ukazało się w antologii pt „Twitter Fiction – czyli 37 ultrakrótkich opowiadań po angielsku i po polsku”. Krótkie refleksy, dotyczące życia – rozczarowań, samotności, tęsknoty czy zagubienia. Mikroproza ma wszystko czego potrzebuje literatura – bohatera, wątek i akcję. Towarzyszyło mi lekkie uczucie niedosytu, a jednocześnie ciekawość.

Czytając miałam wrażenie, że w tej ograniczonej dawce słów znajduje się tyle emocji, ile przy czytaniu dłuższych form. Autor prowadził ze mną grę, której wynik nigdy nie zostanie rozstrzygnięty, gdyż zabawa może mieć nieskończenie wiele zakończeń. Rodzaj hipertekstu, w którym za jednym słowem kryje się wiele znaczeń, tyle, ilu odbiorców. Być może to banał, nawet jeśli, to ciekawy 🙂
„Telefon komórkowy w trawie. Ktoś go ukradł, a potem zgubił. A ona dzwoni że jest w ciąży i nikt nie odbiera od dwóch dni”.
Wpisy literackie tego typu na Twitterze można odnajdywać posługując się hasztagami takimi jak, #sixwords, #6wordstory, #twitfic czy #VSS. Ciekawie prezentuje się wpis Seana Hilla, działającego na portalu @VeryShortStory. Jemu zawdzięczamy fakt, że literatura na Twitterze wyewoluowała z sentencji w kierunku mikroprozy. Zjawisko, za którym kryje się obietnica absurdalnych zestawień – trywialnej sytuacji z zaskakującym zakończeniem. Gdzie fikcja jest przyprawiona absurdem. Ucieczka przed nudą?
 
Jeśli erotyka to wyuzdana, jeśli miłość to dramatyczna, jeśli kryminał – to brutalny. Oswajanie ważnych tematów, problemów – ironią. Absurd miesza się z patosem. Trywialność z powagą.
Sprawdza się tu stosowanie kontrastu, niedopowiedzenia, co procentuje zaskoczeniem, niespodzianką często zdziwieniem. Wątek konstruowany jest wokół rekwizytów czy symboli, które składają się na kontekst historii.
Najciekawsze jest w tej twórczości to, że kierunek jej rozwoju zależy nie tylko od twórców Twitteratury, ale też od odbiorców i krytyków.
Czy Twitteratura burzy zasady literackie? A może lepiej powiedzieć, że jest ich kontynuatorką. Czyż Kochanowski nie tworzył utworów mieszczących się w jednym tweecie? Na przykład:

 

„Jeśli nie grzeszysz jako mi powiadasz,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?”
A twórczość Białoszewskiego, Leca, Szymborskiej i wielu innych. Ograniczona formalnie i maksymalnie pociągająca, a zarazem błyskotliwa i pojemna treściowo, przykuwa uwagę czytelników.
„Na Wyspie Pisarzy wszyscy świetnie umieli pisać, ale nikt nie umiał czytać”
Największa popularność Twiteratury przypada na lata 2009 – 2010. Obecnie ewoluuje ona razem z samym Twitterem, który zachęca użytkowników nie tylko do wpisów, ale też do publikowania zdjęć czy filmików. Chętniej stosuje się obrazki. Nowe technologie pobudzają do nowych form twórczego  działania, nie koniecznie maja one charakter literacki – Blurb Mobile, gdzie wstawia się zdjęcia z podpisami, to bardziej zabawa społecznościowa.

 

Znów obraz wypiera słowo. Co sądzicie na temat twórczości na Twitterze?



Cytaty utworów pochodzą z „Twitter Fiction – czyli 37 ultrakrótkich opowiadań po angielsku i po polsku”