serce na piasku
Temperatura spadła, a ja, wreszcie mogę opisać książkę, która mnie wzruszyła.  Lekturę w sam raz na wakacyjny dzień, gdy nie ma się ochoty, ani siły na czytanie ambitnych pamfletów lub wdawanie się w ideologiczne dyskusje. Wcale nieskomplikowaną, przewidywalną, a jednak mającą w sobie nieodparty urok romansu i pociągającej tajemnicy. Książki lekkiej, ale obdarzonej stylem i klasą. Opowieści po zakończeniu, której miałam „niesamowite wrażenie, że znam bohaterów jak najlepszych przyjaciół”. 

 
„Jeden dzień” Davida Nichollsa to słodko-gorzka historia o perypetiach młodych ludzi, których życie zmienia jeden dzień, jedna chwila, jedna noc… Emma i Dexter spotykają się w noc po ceremonii zakończenia studiów. Przypadkowa randka nie będzie tylko przelotnym incydentem. Na zawsze złączy tych dwoje. Szukających za wszelką cenę szczęścia, które tak naprawdę jest na wyciągnięcie ręki, tuż obok. Bo często:
 
„Możesz przeżyć całe życie, nie dostrzegając, że to, czego szukasz, jest tuż przed tobą”.
 
Nie rozumie tego Dexter. Ten przystojny młodzieniec jest wyłącznie nastawiony na sukces, biorący z życia ile się da, bez oglądania się na innych, nieliczący się z drugim człowiekiem. Jest prawdziwym bon vivantem z pierwszych stron gazet. Dla niego szampan i najpiękniejsze kobiety, sława, pieniądze choć cena jaką za to płaci jest bardzo wysoka… Alkohol, narkotyki, kiepskie znajomości, a potem dojmująca tęsknota, żal i pustka…
 
Może go ocalić tylko jedna osoba – dziewczyna, należąca do innego świata. Cicha, skromna okularnica, walcząca o każdy grosz w nędznej robocie. Emma, zakompleksiona idealistka, tęskniąca za dobrym życiem i prawdziwą miłością. Pakująca się w kolejne nieudane relacje z mężczyznami. W głębi serca kochająca Dextera.
 
Oboje zagubieni w życiu. Przeżywają porażki i rozczarowania. Plączą się. Szukają drogi do szczęścia i spełnienia. W tej podroży nie zapominają o sobie nawzajem i co roku, jednego dnia – 15 lipca, opowiadają o tym, co zmieniło się od ich ostatniego spotkania, listu, rozmowy. Mimo że często nie szczędzą sobie złośliwości, wytykają błędy, to między słowami pragną wzajemnej bliskości. Uciekają przed uczuciem, obnażającym słabość, zaangażowanie, prawdę o nich samych. Dopiero po latach porażek, popełnianych błędów, lęków, frustracji rozumieją, że tylko we dwoje mają szansę na doświadczenie prawdziwego uczucia. Postanawiają być razem. Niestety, jak to często bywa, przewrotny los sam pisze swój scenariusz…
 
Autor niespiesznie prowadzi czytelnika przez swoją opowieść. Raz śledzimy losy z perspektywy Dextera, aby za moment poznać przemyślenia i perypetie Emmy. Zadziwiają cięte riposty, zabawne dialogi, które dają pełny obraz sytuacji w jakiej się znaleźli. Lekki styl powoduje, że powieść czyta się z zapartym tchem.
 
Nic tu nie jest udawane, nic przelukrowane. Toczy się prawdziwe życie ze wszystkimi emocjami, które nie są nam obce: fascynacją, złością, zdradą, opuszczeniem. Ta historia mogłaby się przydarzyć każdemu. Nie jest to banalna miłostka zwykłej dziewczyny z nieprzeciętnym młodzieńcem. Raczej opowieść o przyjaźni, przeradzającej się w głębokie uczucie, o dojrzewaniu do związku dwojga ludzi, o tym, co w życiu jest najważniejsze.
 
Nicholls stworzył książkę o pokoleniu zagubionych młodych ludzi, oszołomionych pogonią za sukcesem, pieniędzmi, zabawą, „łatwymi” znajomościami. Jego postacie wzbudzają sympatię, złość, rozczarowanie, są nam bliscy, bo nie są idealni.
 

Polubiłam Emmę i Dextera. Zaprzyjaźniłam się z nimi, śledząc kolejne potyczki. Ucieszyłam, gdy okazało się, że będą razem, a potem poczułam ukłucie żalu i ogromnej straty. Wolałabym inne zakończenie tej historii… ale nie jestem zła na autora. Dzięki temu powieść nie jest zwykłym naiwnym romansidłem, karmiącym nas ułudą cudownego życia. Po raz kolejny przypomina, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, ale udowadnia też, że nic nie jest nam dane na zawsze i niczego w życiu nie możemy zaplanować…